Po ponad dwóch latach trwania sprawy, 20 grudnia 2017 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w końcu wydał wyrok w sprawie firmy Uber. Sąd uznał, że Uber jest firmą transportową, a nie jedynie taką, która świadczy usługę online. Eksperci sugerują, że po tym werdykcie wiele innych firm musi przyjrzeć się bliżej swojej działalności i zastanowić się, czy ich biznes rzeczywiście mieści się w kategorii świadczenia usług elektronicznych, czy może działa także w sferze offline. Jednak decyzja Trybunału niesie za sobą również pewne korzyści. Zwłaszcza dla branży e-commerce.
Z tego artykułu dowiesz się:
- na czym polegała sprawa Ubera,
- co wyrok w sprawie Ubera oznacza dla polskiego e-commerce,
- czy na stronie swojego sklepu internetowego musisz mieć regulamin.
O konflikcie między korporacjami taksówkowymi a Uberem głośno było już od dawna. Krytyka, strajki, pozwy stały się nieodłącznymi elementami tej rywalizacji. Ostatecznie wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE (o historii pozwu przeczytasz w ramce) sprawił, że także branże zupełnie niezwiązane z przewozem osób odczują konsekwencje tego konfliktu. Rozstrzygnięcie wpłynie nawet na regulamin sklepu internetowego. I właśnie tym następstwom warto przyjrzeć się bliżej.
Słuchaj „Marketer+” Podcast
Co oznacza wyrok w sprawie Ubera dla polskiego e-commerce?
Wyrok w sprawie Ubera można przenieść na grunt działania polskiego sklepu internetowego.
Pamiętaj
Jeżeli prowadzisz e-sklep, w którym sprzedajesz produkty fizyczne (np. buty, odzież, książki, sprzęt AGD, zabawki itp.), to zgodnie z wyrokiem w sprawie Ubera nie świadczysz usług elektronicznych. Zasadniczym elementem Twojej działalności jest sprzedaż towarów. Sklep online to tylko kanał dystrybucji, czyli narzędzie, za pomocą którego prowadzisz sprzedaż.
Mówiąc prościej: Uber zorganizował swoją działalność tak, że usługę taksówkarzy należących do jego sieci można zamówić jedynie przez internet. Sposób zamówienia taksówki nie zmienia jednak faktu, że Uber świadczy usługi taksówkowe. Idąc tym tropem: Ty zorganizowałeś swoją działalność w zakresie handlu książkami tak, że książki te można zamówić przez internet. Nie zmienia to faktu, że prowadzisz działalność handlową i sprzedajesz książki. Od księgarni stacjonarnej różnisz się jedynie sposobem zamawiania u Ciebie towarów.
Pamiętaj
Kiedy sprzedajesz produkty fizyczne w sklepie internetowym, nie świadczysz usług online. Nie jesteś zatem podmiotem, którego działalność regulowana jest ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną1.
Dodatkowa argumentacja
Polska ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną definiuje pojęcie świadczenia usługi drogą elektroniczną. Jest to wykonanie usługi na odległość przez przekaz danych na indywidualne żądanie usługobiorcy, przy czym usługa ta ma być „przesyłana i otrzymywana za pomocą urządzeń do elektronicznego przetwarzania”. To skomplikowana definicja.
W ustawie nie jest nigdzie wskazane, że usługi online muszą być świadczone odpłatnie. W związku z tym istnieje w Polsce praktyka, że za takie usługi uważa się niemal wszelkie więzy powstające między przedsiębiorcami a użytkownikami, jeśli te relacje są nawiązywane i później realizowane drogą elektroniczną. Z praktyki wynika, że nierzadko traktowane jako usługa jest założenie konta w e-sklepie3, a także czasami zapis do newslettera4.
Nowa interpretacja polskiej Ustawy w związku z wyrokiem w sprawie Ubera
Wyrok ten dotyczył interpretacji dyrektywy unijnej nr 2000/31/WE z dnia 8 czerwca 2000 r. w sprawie niektórych aspektów prawnych usług społeczeństwa informacyjnego, w szczególności handlu elektronicznego w ramach rynku wewnętrznego (dyrektywa o handlu elektronicznym). Tytuł tej dyrektywy jest właściwie mylący, bo de facto nie dotyczy ona handlu elektronicznego (sklepów e-commerce), lecz świadczenia usług online. W dyrektywie pojawia się pojęcie „usługi społeczeństwa informacyjnego”. Pojęcie to zdefiniowane jest jeszcze w innej dyrektywie5 w sposób następujący: „usługa – każda usługa społeczeństwa informacyjnego, to znaczy każda usługa normalnie świadczona za wynagrodzeniem, na odległość, drogą elektroniczną i na indywidualne żądanie odbiorcy usług”.
I w tym tkwi sedno sprawy. Dyrektywa wskazuje, że przepisy wprowadzane na jej podstawie w państwach członkowskich powinny dotyczyć usług online, które zazwyczaj są świadczone za wynagrodzeniem. Wynika z tego, że w przypadku usługi darmowej dyrektywa również będzie miała zastosowanie. Zastrzeżenie „normalnie świadczona za wynagrodzeniem” wskazuje jednak, że chodzi o tego typu czynności, akcje czy treści, za które na rynku innym niż interaktywny konsument byłby skłonny zapłacić.
Czy świadczysz usługi drogą elektroniczną?
Przy zakładaniu konta w e-sklepie powyższa reguła nie działa. Trudno sobie wyobrazić, by w świecie offline jakikolwiek konsument był skłonny zapłacić za to, że ma możliwość wejścia do sklepu, albo za to, że może zbierać paragony. A przecież głównie w tym celu – by znać historię swoich zakupów – zakłada się konta w e-sklepach. Nawet w przypadku kart lojalnościowych wydawanych w sklepach stacjonarnych, które to karty również oferują dostęp do historii zakupów, naliczanie indywidualnych rabatów itd., reguła nie ma zastosowania, bo takie karty są zazwyczaj wydawane bezpłatnie. Odpłatne zdarzają się wówczas, gdy z ich posiadaniem wiążą się konkretne korzyści majątkowe – są to tzw. złote karty itp.
Polski prawodawca, który w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną nie zdefiniował pojęcia „usługi”, a jedynie wprowadził pojęcie „świadczenia usług drogą elektroniczną”, moim zdaniem minął się trochę z celem. Nie wskazano, jakich dokładnie usług polska ustawa dotyczy. Ba, nie wskazano nawet, co uznaje się za usługę, a czego nie. Rodzi to możliwość pojawienia się sporów interpretacyjnych, a także problemów praktycznych dla Ciebie jako przedsiębiorcy w branży e-commerce (stosować ustawę czy jej nie stosować).
Na szczęście wyrok z sprawie Ubera powyższe problemy jednoznacznie rozstrzyga. Trybunał Sprawiedliwości UE wyraźnie wskazał, że dyrektywą powinny być objęte tylko takie świadczenia, w których istotą całej relacji między przedsiębiorcą a klientem (konsumentem) jest wzajemne przesyłanie sobie treści cyfrowych. Jeśli główny przedmiot, który klient kupuje, znajduje się offline (dostawa produktu fizycznego), to nie mamy do czynienia ze świadczeniem usług drogą elektroniczną.
Jakie płyną z tego korzyści?
Zastanawiasz się pewnie teraz: no dobrze, ale jakie konkretnie korzyści płyną z tego dla mnie jako właściciela e-sklepu?
Pamiętaj
Jeśli nie ma do Ciebie zastosowania ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną, to znaczy, że nie musisz stosować jej art. 8, który nakazuje umieszczenie na stronie WWW regulaminu i doręczania go klientom przy każdym zakupie.
Art. 8. ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną wskazuje, że regulamin powinien określać m.in.:
- rodzaje i zakres usług świadczonych drogą elektroniczną;
- warunki świadczenia usług drogą elektroniczną, w tym: wymagania techniczne niezbędne do współpracy z systemem teleinformatycznym, którym posługuje się usługodawca, zakaz dostarczania przez usługobiorcę treści o charakterze bezprawnym;
- warunki zawierania i rozwiązywania umów o świadczeniu usług drogą elektroniczną;
- tryb postępowania reklamacyjnego.
Może nie jest to jakaś porażająca ilość informacji, ale regulaminy, w których chce się rzetelnie opisać powyższe kwestie, „rosną” o co najmniej jedną, dwie czy nawet trzy strony. Jeżeli w regulaminie sklepu zaczynasz opisywać, że świadczysz usługę „prowadzenia konta”, a następnie – jakie są warunki rozpoczęcia i zaprzestania korzystania z takiej usługi, tracisz najważniejszy wątek, którym są prawa konsumenta związane z samym zakupem online (np. prawo do odstąpienia od umowy w terminie 14 dni). Zanim przejdziesz do kwestii tak naprawę istotnych, czytelnik (potencjalny klient) zgubi się już w gąszczu przepisów. W praktyce oznacza to, że nikt nie czyta regulaminów.
Jakie informacje musisz umieścić na stronie sklepu?
Być może odetchnąłeś z ulgą po przeczytaniu powyższej części artykułu. Możesz „odchudzić” swój regulamin o około połowę albo w ogóle z niego zrezygnować, bo tylko ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną wprowadza takie pojęcie i nakazuje „posiadać regulamin”.
Nie oznacza to jednak, że w swoim e-sklepie możesz uregulować sprzedaż dowolnie. Obowiązuje Cię bowiem ustawa o prawach konsumenta, w której uregulowane są:
- kwestie zwrotu towarów zakupionych przez internet,
- informacje, które obowiązkowo powinieneś podać konsumentowi przy zakupie przez niego produktów (ramka na następnej stronie).
Informacje te jednak w dużej mierze odpowiadają oczekiwaniom klientów, a praktyka e-commerce pokazuje, że są często umieszczane dodatkowo (obok funkcjonującego regulaminu), w zakładkach typu „jak kupować” czy „pomoc dla kupujących” oraz w zakładkach „zwroty i wymiany” lub „reklamacje”.
Jeśli więc chciałbyś odchudzić swój regulamin, bardzo proszę. Drogę przetarł Ci już wyrok w sprawie Ubera, opisany wyżej.
1. Pomijam tutaj art. 10 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, który wprowadza tzw. zakaz spamu. Ten przepis obowiązuje wszystkie firmy, niezależnie od branży i od sposobu zorganizowania działalności.
2. Wyrok (sygnatura: C-434/15) i opinia w sprawie Ubera.
3. W regulaminach sklepów internetowych często spotyka się stwierdzenie, że sklep ten świadczy „usługę prowadzenia konta w sklepie”.
4. W regulaminach sklepów internetowych często spotyka się stwierdzenie, że sklep ten świadczy „usługę newslettera”.
5. Dyrektywa 98/34/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 22 czerwca 1998 r., zmieniona następnie Dyrektywą 98/48/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 20 lipca 1998 r.