Rewolucja nigdy nie nadchodzi wtedy, gdy jej oczekujemy. To myli tropy i sprawia, że często jesteśmy nieprzygotowani, gdy wybucha. Ba! Nie zauważamy nawet, gdy coś jest na rzeczy i się lekko tli. Cena nieprzygotowania jest wysoka i często płacimy za nie z opóźnieniem. Jak mawiał Czesław Miłosz: „innego końca świata nie będzie”.
Przez 10 lat mówiło się o nadchodzącym „roku mobile”. Paradoksalnie ten rok niby nie nadchodził, a jednocześnie cały czas był. Nie zaczęliśmy z dnia na dzień przeglądać stron na telefonach, ale przecież coraz częściej to robimy. Nie doprowadziła do tego rewolucja, a był to powolny proces. Co jednak ciekawe, istnieją nadal strony, które radzą sobie całkiem nieźle, choć nie są przystosowane do przeglądarek w telefonach.
Nieoczekiwany sukces nie istnieje
Nie ma złotego środka, jednej platformy, która zapewni Ci sukces. To raczej codzienna praca i budowanie marki są kluczowe. Coś takiego jak nieoczekiwany sukces nie istnieje. Do każdego nagłego triumfu prowadzi wiele miesięcy, a czasem i lat pracy. Ile Tobie zajęło stworzenie dochodowego sklepu? A ile wcześniej się do tego przygotowywałeś? No właśnie.
Słuchaj „Marketer+” Podcast
Nie jest też tak, że każda nowa platforma to idealny sposób na zarobienie góry pieniędzy. Oczywiście, próg wejścia na rynek jest obecnie mniejszy, ale żeby zbudować społeczność, potrzebujesz bardzo dużo czasu. Spójrz np. na zmianę komunikacji marki Krispol.
Wiadomo, że to podejście jak po lewej stronie przykładu jest nieco łatwiejsze. Bo nie przejmujesz się wyglądem, nie dostosowujesz przekazu do całej koncepcji graficznej i komunikacyjnej (choćby dlatego, że taka nie została stworzona). Ale to drugie współgra z Twoją wizją komunikacji i tego, jak Twoja marka ma być postrzegana.
Dlaczego to drugie podejście jest lepsze?
- Budujesz jasny i spójny komunikat.
- Kreacje wynikają z wcześniejszego planu – więc świadomie dążysz do wyznaczonych celów.
- Przyzwyczajasz klientów do swojej marki – dzięki czemu ci w przyszłości łatwiej ją rozpoznają.
Czy w takim razie warto być na pięciu platformach społecznościowych i na każdej tworzyć spójny, ale różnorodny content? Prawdopodobnie łatwiej będzie zrezygnować z czegoś i robić mniej, ale lepiej.
Czy myślisz, że użytkownicy odwrócą się od Ciebie, gdy przestaniesz przeklejać zdjęcia z Instagrama na Facebooka? Czy raczej docenią, że nie idziesz na łatwiznę? Trudno jednoznacznie powiedzieć, ale na pewno Ty będziesz mieć wtedy więcej czasu na skoncentrowanie się na najważniejszych kanałach.
I tutaj pojawia się jeż – cały na biało
No dobrze, ale po co o tym wszystkim piszę? Ano dlatego, że koncept „mniej, ale lepiej” idealnie wpasowuje się w to, co zaproponował Jim Collins w swojej książce „Od dobrego do wielkiego” („Good to Great”). Autor badał bardzo skrupulatnie firmy przez kilkadziesiąt lat. Sprawdzał, co je wyróżniało w (co najmniej 15-letnich) okresach ich świetności. Zestawiał je z innymi firmami z tego samego segmentu, żeby wykluczyć warunki ekonomiczne i inne, mniej zależne od organizacji.
Z tego powstała koncepcja jeża. Jak pisze sam autor: „Jesteś jeżem czy lisem?” W swoim słynnym eseju „Jeż i lis” Isaiah Berlin podzielił świat na jeże i lisy, opierając się na starożytnej greckiej przypowieści: „Lis wie wiele rzeczy, ale jeż wie jedną wielką rzecz”.
Jeśli szukasz pomysłu na sukces, odpowiedz sobie na trzy pytania:
- Co jest Twoją największą pasją?
- W czym możesz być najlepszy na świecie?
- Co napędza Twój ekonomiczny wzrost? Co może przynieść Ci korzyści materialne?
Czy to oznacza, że nagle musisz się skupić tylko na jednej rzeczy? Nie. To, w czym możesz być dobry i co przynosi Ci pieniądze, może mieć dość szerokie ramy:
- Amazon skupił się na obsłudze klienta od strony technologicznej – szybka wysyłka, prosta platforma, rozszerzanie asortymentu.
- Zappos również skoncentrował się na obsłudze klienta, ale bardziej od strony budowania relacji i efektu „wow”. Pozwoliło mu to na rozpoczęcie sprzedaży innych produktów niż tylko buty.
- Apple położył nacisk na bezkonkurencyjny design i prostotę w obsłudze.
Ale zejdźmy na ziemię. Bo wiadomo, że te duże marki rządzą się zupełnie innymi prawami niż my, zwykli śmiertelnicy.
Zdaję sobie sprawę, że odpowiedzi na te trzy pytania mogą być bardzo trudne, a cała koncepcja jeża i lisa – słabo uchwytna. Spróbuję więc na kilku przykładach pokazać, jak ta idea może Ci pomóc w budowaniu biznesu. Zwróć uwagę, że często mogą to być bardzo proste rzeczy.
Przykład 1
Sprzedajesz wózki dziecięce. Twoją mocną stroną jest ogromna wiedza o potrzebach dzieci (Twoja pasja – dzielisz się tym na blogu, tworzysz wideoporadniki w social mediach itd.), wybierasz więc najlepsze produkty (aspekt ekonomiczny) i dodajesz do tego świetną obsługę klienta (w tym jesteś najlepszy).
Naturalnie więc możesz ofertę wózków rozszerzyć o inne, komplementarne produkty pomagające w rozwoju małego człowieka. Bo wszystko trzyma się wciąż w tych samych ramach. Nie założysz raczej dyskontu, proponującego gorszej jakości produkty w niższej cenie, tylko po to, żeby sprzedawać duże wolumeny. Na dłuższą metę nie będzie to skuteczna strategia.
Przykład 2
Sprzedajesz na Allegro ciekawe rzeczy, które wyszukujesz na AliExpress, i kontener z Chin nieustannie stoi pod Twoim blokiem. Twoją mocną stroną jest śledzenie i wyprzedzanie trendów (Twoja pasja). Kupujesz tego sporo i narzucasz odpowiednią marżę (biznes/aspekt ekonomiczny), a masz świetną intuicję i bardzo rzadko zdarzają Ci się nieudane zakupy (w tym jesteś najlepszy).
Możesz więc rozszerzać działalność i korzystać właśnie z tego, co już masz. Czy to budować swój własny kanał na Instagramie i/lub Pintereście, na którym będziesz inspirować, czy to pisać blog, na którym będziesz zbierać ruch organiczny, czy wreszcie prowadzić fanpage na Facebooku, gdzie możesz ruszać z coraz popularniejszymi live’ami sprzedażowymi. Wszystko po to, żeby uniezależnić się od jednej tylko platformy sprzedażowej i powiększyć źródła pozyskiwania nowych klientów.
Jak odkryć w sobie jeża?
Jak znaleźć swoją pasję? To z jednej strony bardzo trudne, a zarazem bardzo łatwe. Nie musisz udawać się w podróż do himalajskich mnichów w poszukiwaniu siebie, czyli jeża. Bardzo często takie odkrycie bierze się z potrzeby lub samodzielnego zgłębiania tematu. Często wystarczy sam fakt, że robisz coś dobrze. Bo po pierwsze każdy kiedyś zaczynał, a po drugie – nawet ludzie „na szczycie” ciągle się uczą i część z nich ma wątpliwości co do swoich kompetencji. Najtrafniej obrazuje to efekt Dunninga-Krugera, czyli zjawisko psychologiczne polegające na tym, że osoby niewykwalifikowane mają tendencję do przeceniania swoich kompetencji, podczas gdy specjaliści zaniżają ocenę swoich umiejętności.
Jak ja rozwinąłem jedną z moich pasji?
Kiedyś, dawno temu, kiedy byłem jeszcze instruktorem harcerskim, w mojej pracy z zespołami brakowało mi spójnego i dobrze działającego banku pomysłów na gry i zabawy integracyjne. Stworzyłem więc portal, na którym każdy znajdzie przerywnik czy ćwiczenie, jakiego akurat potrzebuje. Bez względu na to, czego szuka (ćwiczeń na koncentrację, rozładowanie energii czy kreatywnego wstępu do dalszej pracy z grupą), łatwo to odnajdzie.
Chciałem również sprawdzić, czy uda mi się za pośrednictwem portalu sprzedawać moją własną książkę, i okazało się, że tak.
Nie jest to oczywiście biznes, który napełnia mój portfel jak w czasie deszczu woda rynnę. Traktuję go raczej jako eksperyment. Jednak gdyby moja uwaga i energia były skupione tylko wokół tej platformy, to wiem, że mógłbym ją rozwinąć z pełnym sukcesem.
Piszę o tym, aby pokazać, że Twoja pasja również może być bardzo blisko i możesz zacząć ją rozwijać od czegoś naprawdę małego. Ja oprócz pasji miałem wiedzę, jak przygotować stronę internetową, żeby ta w miarę szybko znalazła się na pierwszych miejscach w wyszukiwarce (w tym jestem dobry), i policzyłem, że taka książka to doskonały dodatek do mojego modelu biznesowego (aspekt ekonomiczny).
Albo jeszcze inaczej
Rozważ jeszcze takiego „jeża”. Jedną z supermocy firmy Fablou Polska jest tworzenie toreb odpornych na prawie wszystko (a do tego bez użycia materiałów odzwierzęcych). Marka opublikowała na Facebooku list od czytelniczki, w którym ta dzieli się historią, jak zniszczona została jej ulubiona torba.
Gdy wiesz, co i dlaczego robisz, nie musisz się zastanawiać, czy Twój post będzie odpowiedni. Bo trafi on do właściwej grupy odbiorców.
Nie trzeba szukać doskonałości. Przecież nie o to w tym chodzi. Doskonałość nie jest zbyt lubiana. Co innego – pasja i zaangażowanie. Tacy ludzie osiągają sukces.
A na dodatek najprawdopodobniej już jesteś za „górą głupoty” (ten pierwszy wzrost pewności siebie na wspomnianym wykresie Krugera-Dunninga). Masz już sklep, prowadzisz biznes, znasz swoje otoczenie rynkowe. Pokaż swoją pasję (lub jeża).
Podsumowanie
Mam nadzieję, że tymi prostymi, ale prawdziwymi przykładami pokazałem Ci, że nie trzeba szukać doskonałości i oglądać na wielkie, niedoścignione marki. Te w ostatecznym rozrachunku nie są zbyt lubiane. Ludzie pragną autentyczności i zaangażowania. Chcą wiedzieć, że po drugiej stronie jest ktoś z pasją, kto małemu, lokalnemu biznesowi nadaje znamiona wyjątkowości i szuka drogi do wybicia się z tłumu takich samych firm.
To jak? Co jest Twoim jeżem? Daj znać – bardzo lubię rozmawiać z ludźmi z pasją!